Aktualności

Zobacz wszystkie aktualności
16.12.2018

NIEMIŁA DIABELSKA WIZYTA

Tadeusz Kornaś o spektaklu "Mistrz i Małgorzata" w reż. Pawła Passiniego - Teatr Ludowy w Krakowie - recenzja

Tegoroczną edycję Boskiej Komedii otworzył spektakl Teatru Ludowego z Krakowa – Mistrz i Małgorzata w reżyserii Pawła Passiniego. To niezmiernie ciekawe przedstawienie „czyta się” o wiele mniej przyjemnie niż książkę Michaiła Bułhakowa.

W spektaklu Woland i jego świta zatracają charakterystyczny dla powieści rys pociągającej sztubackiej swady, przestają być sympatyczni, zyskując wymiar momentami demoniczny. Na dodatek także i widzowie postawieni zostają w niekomfortowej sytuacji, przymuszeni na przykład do głosowania, czy są wierzącymi, czy wierzą w Boga, zmartwychwstanie, diabła...

Bo choć odwołania do powieści Bułhakowa są czytelne i jasne, tak naprawdę w spektaklu Passiniego diabli pojawiają się nie w Moskwie początku XX wieku, ale w czasach dzisiejszych po to, by zapytać raz jeszcze, czy to naprawdę człowiek rządzi i dysponuje światem i swoim życiem. A jeśli odpowiemy „tak”, to czy rzeczywiście mamy rację? A gdy do fundamentalnego pytania dodamy kolejne – o wiarę i o pokomplikowaną kwestię wolności, tak dziś cenionej, okaże się, że spektakl w żadnym aspekcie nie jest miły.

Przedstawienie jest rozgrywane w całej przestrzeni Teatru Ludowego. Po przekątnej sali ponad głowami widzów ustawione są dwie trybuny, na których zasiądą Bułhakow (Paweł Janyst) i Adaptator (Jan Nosal) – w której to postaci możemy domyślać się alter ego Artura Pałygi – autora adaptacji tekstu do tego przedstawienia. Właściwie można powiedzieć, że spektakl rozpoczyna dyskusja dwóch literatów na temat: po co adaptować Mistrza i Małgorzatę dzisiaj i jak to zrobić.

Przez środek sali ponad rzędami foteli przebiega podest – widzowie zostają więc osaczeni spektaklem z każdej strony. Już od pierwszych scen widzowie orientują się, że powieść Bułhakowa będzie tylko ramą do własnej wypowiedzi twórców przedstawienia o naszym kraju tu i teraz. A właściwie nie o kraju – bo polityki prawie tu nie ma, ale o stanie naszych dusz.

Bułhakow zejdzie ze swojego podestu-mównicy i wcieli się w rolę Wolanda – szatana, który stoi na czele diabelskiej czeredy. Każdy z jego towarzyszy jest bardzo charakterystyczny, przerysowany, niepowtarzalny (Hellę, Korowiowa, Azazella i Behemota grają Weronika Kowalska, Iwona Sitkowska, Cezary Kołacz i Ryszard Starosta). Ale mimo tego zindywidualizowania przez większość spektaklu diabli stanowić będą zwartą grupę, krążącą nieustannie wokół Wolanda i posłuszną jego rozkazom, jakby ujednoliconą. Nie ma tam miejsca, jak w książce, na osobiste ekscesy. Na dodatek grupa ta powiększona będzie o obecność innych osób, które dopiero w pewnym momencie rozpoznamy jako na przykład Fridę czy Małgorzatę.

Passini nie pozwala publiczności cieszyć się figlami diabelskimi, jak w powieści. Jego diabły są w większości niesympatyczne, odstręczające. Na dodatek sprawiają wrażenie, że nie są dopasowane do swoich ciał. Przerysowanymi strojami nawiązują do popkulturowych schematów – a to filmowego stereotypu demona z opuszczoną na twarz srebrną kapuzą, spod której wygląda ciemność, a to pokracznej drag queen, to znów jakiejś hybrydy powstałej z połączenia militarnej odzieży z erotyczną bielizną, a to śpiewającej dziewczyny w kostiumie pop gwiazdy czy mężczyzny z nałożoną na głowę karnawałową maską kota... Zarówno cielesność tych postaci, jak i ich ubiory mają w sobie coś niestosownego, niedopasowanego. Ale z całą pewnością są to diabły z naszej współczesności, naszej pop-wyobraźni. Główny diabeł – Woland, paraduje w szerokich dzwonach, ciasnym jasnym garniturku – z przyklejonym nieustannie uśmieszkiem i dziecięcą twarzą. Wygląda trochę jak hipis skrzyżowany z milionerem.

 

Pełny tekst recenzji dostępny na portalu TEATRALNY.PL

Zdjęcie  Klaudyna Schubert

Popularne

Obrazek
31.03.2011

PYZA NA POLSKICH DRÓŻKACH - NIEDZIELNE POPOŁUDNIE DLA RODZIN - 10 KWIETNIA O GODZ. 16.00

Nie zapomnijcie tylko wziąć dzieci (jeśli jesteście rodzicami), dajcie szansę na zabawę rodzicom (jeśli jesteście dziećmi) - nasz magiczny teatralny wehikuł wszystkich pomieści.

Zobacz więcej
Obrazek
31.03.2011

O BRACIACH PRESNIAKOW I UDAJĄC OFIARĘ SŁÓW KILKA

Udając ofiarę to czarna komedia i kryminał w jednym. Jednak autorzy nie próbują dociekać kto zabił i dlaczego, ale zadają pytanie, co stało się ze światem w którym te wszystkie zbrodnie się wydarzyły.

Zobacz więcej
Obrazek
10.03.2011

OLEANNA. Z NOTATNIKA REŻYSERA

O wyborze tekstu scenicznego często decyduje przypadek. Tak było z „Oleanną” Davida Mameta. Przypadkowo obejrzałem film w jego reżyserii z udziałem W. H. Macy i Debry Eisenstadt. Film widziałem kilka lat temu… Dokładnie kiedy, nie pamiętam, za to dobrze pamiętam wrażenie, jakie na mnie zrobił. Wrażenie, co najmniej dziwne…. Nie spodobała mi się wtedy gra aktorów, jakby bez wyrazu, bez emocji, uczucia.

Zobacz więcej