24.10.2019

MISTRZ I DIABEŁ

Andrzej Drawicz o Bułhakowie [MISTRZ I DIABEŁ] oraz zdjęcia z sesji plakatowej do spektaklu "Mistrz i Małgorzata".

Andrzej Drawicz/  MISTRZ I DIABEŁ

[Bułhakow] Nauczywszy się literatury i cierpliwym terminatorstwie, próbował po kolei wszystkiego, co dawało szansę uczciwego pisarstwa. Wszystkie możliwości okazały się zamknięte. Chciał być świadkiem historii, rzetelnie pokazując jak się spełniała. Chciał być takimż świadkiem współczesności — w pełni lojalnym, do wieli spraw głęboko przekonanym, ale nieprzekupnym. Chciał być wesołym komediografem, dającym przy okazji upust satyrycznemu temperamentowi. Chciał pytać w sztuce o szanse dla siebie i sobie podobnych. Chciał się oddalić w głąb historii wpatrzeć w los wielkich twórców, wmyśleć w ich dramaty. Chciał nawet, zachowując godność, pójść na ustępstwa, i to nie błahe; pod koniec życia znalazł się w sytuacji moralnie ryzykownej w związku z Batumem [sztuka o młodym Stalinie] i mógłby, w efekcie ukazać się teraz wprzęgnięty w orszak chwalców ludobójcy. Był tu uwikłany w trudną i wyjątkową sytuację faworyta bez faworów, któremu w drodze szczególnej łaski, pozwolono istnieć, żyć z tantiem i umrzeć własną śmiercią. Zapewne czuł się moralnie zobowiązany, by się za to zrewanżować. Ale nie umiał się poniżyć i lizać ostróg, a tyran mecenas uznawał tylko to.

Gdyby zabrakło wszystkich innych przeraźliwych świadectw — sam tylko ”normalny” los Bułhakowa opowie, co zrobiono z rosyjską kulturą. Jednakże sens tego losu jest optymistyczny, dzięki jego zakończeniu. Mistrz i Małgorzata to przezwyciężenie własnej słabości i przemocy przeciwników — w największym stylu. Uwolnienie samego siebie i danie szansy swobody swoim przyszłym czytelnikom.

 

Diabolus maior jest brakiem dobra, a więc pustką, słowem nihil, pokusą samounicestwienia. Niszczy się go najbardziej nie - zwalczaniem, lecz zanegowaniem. Bodaj to właśnie zostało zawarte w słowach poetyckiego nekrologu, napisanego po śmierci Bułhakowa przez Achmatową: Żyłeś tak surowo i doniosłeś do końca wspaniałą pogardę.

Bułhakow najwięcej zawdzięczał Gogolowi; łączyło ich po prostu widzenie świata. Puszkin był dlań najwyższą miarą odpowiedzialności za ojczystą kulturę. W Dostojewskiego natomiast był głęboko uwikłany, przejął częściowo jego diabła, jego symbolikę, jego męki sumienia, i — podobno go nie lubiąc — okazał się, głębiej patrząc, jego kontynuatorem. Dostojewskiego przeraziła wizja świata bez Boga, w którym człowiek może poczuć się absolutnie wolny. Bułhakow, stojąc „wobec zagadki istnienia jakby przed Bogiem”, pokazał, z drugiego brzegu doświadczenia, konsekwencje tej wolności od wszystkiego jako zniewolenie i szanse prawdziwego uwolnienia znalazł w zasadach ewangelicznych.

To już po trosze zbliżenie do jego fantasmagorii. Byłażby główna księga, poza wszystkim innym, także metaforą jego własnego losu? Byłżeby on sam rodzajem Wolanda, obarczonego misją specjalną i wpuszczonego we współczesną literaturę, by ujawniać zło i dopomagać dobru — a więc swoim własnym diabłem?

 

______________

#mistrzimałgorzata

 

Fragment tekstu Andrzej Drawicz "Mistrz i diabeł" w opracowaniu Marii Klotzer.
Kulisy sesji plakatowej do spektaklu  „MISTRZ I MAŁGORZATA”/ Anka Ryś
Projekt plakatu/ Sławek Zalewski
Zdjęcie wykorzystane do plakatu/ Klaudyna Schubert. 
 

Michaił Bułhakow
MISTRZ I MAŁGORZATA
reż. Paweł Passini
Premiera  8 grudnia 2018, Duża Scena

 

redakcja| Anka Ryś