22.05.2019

CIĘCIE

Włosy ścinano w chwilach przełomowych: na znak opanowania umiejętności mowy, dorastania, małżeństwa; ścinano je w ramach wymierzania kary: przy przedwczesnej utracie dziewictwa czy narodzinach nieślubnego dziecka; starannie rozczesywano je przed porodem i układano po śmierci.


Włosy były rodzajem znaku – afirmacją lub stygmatem. Magicznym „przedmiotem”, którego siłę potęgowano niejednokrotnie za pomocą wyśpiewywanych, recytowanych pieśni – na przykład podczas ceremonii pogrzebowych czy weselnych zwyczajów. Włosy stały się tematem ludowych porzekadeł oraz wierszy, być może dlatego, że były – wedle niektórych antropologicznych interpretacji – naturalną osłoną głowy, więc ziemskiego i cielesnego siedliska duszy. 


Manipulowanie włosami, zwłaszcza kobiecymi, we wspólnotach ludowych miało charakter znakowy, jak zresztą każdy podobny ceremoniał, ale także niejednokrotnie stygmatyzujący. Odczynianie uroków, rzucanie zaklęć w postaci ściśle określonych procedur, miało na celu z jednej strony wspieranie życzeniowego biegu rzeczywistości, lecz z drugiej – i tej chyba bardziej znamiennej – uczestniczyło w procesie ujarzmiania różnorodności, panowania nad tym, co nietypowe lub niepożądane. Włosy stają się jednym z elementów konstytuujących królestwo znaków, elementem potwierdzającym obecność tego systemu.  


Jawna przemoc symboliczna dotykała kobiet, które nie zdobyły się na przestrzeganie surowego nakazu obrony własnej niewinności. Dziewczęta, które nie potrafiły opanować swej namiętności, musiały ponieść społeczną karę. Nie były całkowicie wykluczane ze wspólnoty, ale dotykał je ostracyzm, pewna forma stygmatyzacji. W niektórych regionach Polski utrata dziewictwa przed ślubem powodowała uruchomienie ceremonialnej procedury ścięcia włosów, symbolicznego zerwania warkocza, stanowiącego przecież symbol dziewiczej niewinności. 


Żony, zwłaszcza podczas oficjalnych wydarzeń, których w ludowym kalendarzu nie brakowało, musiały nosić czepce – te, które ceremonialnie wręczane im były w czasie zaślubin. Podarunek ten towarzyszył im przez całe życie, stanowił rodzaj codziennego, symbolicznego powtórzenia małżeńskiej przysięgi. Oczywiście, był także znakiem dla całej wspólnoty, kierowanym zarówno do mężczyzn (ostrzegał przed niepotrzebnymi i z góry skazanymi na niepowodzenie zalotami), ale również do kobiet (manifestował status społeczny). 


Naturalną konsekwencją wspólnej przysięgi, w świadomości ludu, był akt zapłodnienia i wydania na świat potomstwa – dziecko było w pewnym sensie dowodem na to, że mężczyzna oraz kobieta są pełnoprawnymi członkami społeczeństwa, a w szerszym kontekście, że wypełnili zadanie, które postawił przed nimi kulturowy i płciowy stereotyp. W związku z tym, że przywiązywano do aktu narodzin tak dużą wagę, oczywistym wydaje się fakt, że cały okres ciąży i połogu był wypełniony rytualnymi nakazami oraz procedurami, także tymi, które dotyczyły włosów.

________

#zmowamilczenia

Materiał zdjęciowy zrealizowany podczas nagrania  video do spektaklu "ZMOWA MILCZENIA".

Fragmenty książki „Cięcie. Włosy ludu polskiego” Joanny Ambroz i Pawła Zieglera w opracowaniu Zofii Łękawskiej-Orzechowskiej.

Hania Kordeczka, Aneta Gembarowska, Mirek Kaczmarek, Joanna Urbańska, Marcin Liber, Monika Ulańska, Małgorzata Kochan, Zofia Kordeczka, Lidia Jargosz - Poręba, Beata Strama.

 
SPEKTAKL INSPIROWANY MOTYWAMI Z "OPOWIEŚCI PODRĘCZNEJ" MARGARET ATWOO
ZMOWA MILCZENIA
reż. Marcin Liber
Premiera 8 marca 2019, Duża Scena

 

redakcja| zdjęcia/ Anka Ryś